Obcasy uderzały rytmicznie o brukowaną ulice. Noc była już ciemna. Ciepła i wilgotna. W powietrzu dało się wyczuć zapach herbaty Earl Grey, czekolady i szarlotki. Cały ten aromat wydobywał się z herbaciarni do której miała zamiar zajść. Lecz zanim zanurzy usta w gorącym, słodkim i gęstym płynie chciała.... nie wiedziała, czego chciała. Lecz stanie na przeciwko tego pięknego zamku w noc Muzeum dawało jej swojego rodzaju uczucie zadowolenia. Od dawna szukała czegoś co wypełni pustkę w jej duszy. Świat był dla niej ponury i piękny jednocześnie, niestety ani jego "cud", ani też okropność nie potrafiły wypełnić jakiejś dziury w jej duszy. Pozostawała ona tak samo duża, jeżeli nie robiła się większa z czasem. Poprawiła brązowe loki które opadały na jej smukłą szyję, i postarała się wyglądać jak najbardziej... normalnie. Chociaż w zwiewnej, łososiowej sukience będzie to raczej trudne. Tym bardziej jeśli ma się na sobie kurtkę dżinsową, specjalnie postarzaną z wzorem kwiatowym, i czerwoną szminkę. No i oczywiście wysokie, czerwone szpilki i brązową, rozpadającą się, torbę pełną wszelkich magazynów literackich, suszonych kwiatów i upapraną farbami. Dobra, chciała na siebie zwrócić uwagę. To była podświadoma potrzeba imponowania. Głupie hormony. Ale chyba każda kobieta chce się czuć kobieco. Wzięła głęboki wdech i poczuła jak ze świstem wypuszcza pełne jodu powietrze. Powoli, spokojnie, wręcz ślamazarnie ruszyła do drzwi. Miała już 24 lata, za sobą tak wiele... W wieku 14 lat zaczęła ćpać... Dnie przepełnione marihuanom, amfetaminą, LCD, często chodziła upita, tylko 14 lat...W wieku 15 lat trafiła na odwyk do Warszawy, dzięki jej bratu który ją "wydał" rodzicom.Tragedia rodzinna. Krzyk, smutek, płacz i nowe postanowienia. Matka zaprzestała lekko pracy i zajęła się jej młodszą siostrą. Dni wyrzeczeń, płaczu w ośrodku w stolicy. W końcu wyszła, lecz nie chciała wracać do Słupska. Do tej dziury. Wiedziała, że jeśli wróci znowu zacznie ćpać. Chciała wyjść na prostą. Została w warszawie. Poszła do liceum. Zdała sobie sprawę jak bardzo ciągnie ją do poezji, sztuki, rzeźbiarstwa, malarstwa. Zawsze uwielbiała artystyczne przedmioty, i poszła w tym kierunki. Zdała maturę, była dobra z przedmiotów ścisłych. Miała szanse na polibude, ale wybrała ASP. Wiedziała, iż to nie jest życiowa decyzja, ale myślała, że sobie poradzi... Zawsze chciała pisać książki. Dające nadzieje, smutne, psychologiczne, obyczajowe książki. Chciała pokazać jak ona widzi teraźniejszość. Uwielbiała fantasy, lecz jeśli już przychodził jej jakiś pomysł do głowy to był on książką obyczajową. A teraz w wieku 24 lat. Zero planów na przyszłość. Nie wiedziała jak sobie poradzi. Pustka w głowie, w duszy. W ciągu tych kilku lat spotykała się z czterema chłopakami, ale nic z tego nie wyszło. Czasami bała się zaangażować, innym razem zależało jej zbyt bardzo. A teraz była sama. Dosłownie i w przenośni. I wchłaniała światło księżyca, żeby ukoiło jej samotność, jej żal do świata. Majestatycznie oświetlany zamek Książąt Pomorskich, cudownie komponował z tym zamkiem. Ludzie przechodzili obok niej, śmiali się, rozmawiali. A ona stała. Widziała całujących się kochanków, pijane pary, matki z córkami, ojców z synami. Wszyscy przyjechali na noc muzeów. Tak jak ona. Tylko czy jest tu ktoś, tak jak ona? Kto nie wie po co, i czemu tu przyjechał? Weszła do przepełnionych komnat, kupiła bilet. I podziwiała, obrazy Witkacego, szaty dworek, szable, stare monety. Kupiła karty z starymi zdjęciami Słupska i obecnymi, za wygórowaną cenę. Lecz głównie przyglądała się ludziom. Jedni zdawali się być zdenerwowani, drudzy aż nazbyt spokojni, a inni po prostu zaciekawieni. Ale nikt nie wyglądał jakby był zgubiony we wszechświecie. Każdy zdawał się znać swoje miejsce i czas. Przysiadła na murku i czekała.... zagubiona w życiu.
Avecra Vasseris
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz