Zacisnęła dłonie na kryształowym wazonie i mocno rzuciła nim o ścianę. Szybko sięgnęła po kolejne naczynia, i z jeszcze większym zapałem i impetem wyrzuciła szklankę i talerz w powietrze. "To co wyrzucone w górę raz, musi wrócić". Szklanka, porcelanowy spodek i kryształowy wazon rozbiły się o białą podłogę. Odłamki z gracją rozsypały się po podłodze. I nie pojętym dla niej sposobem, wcale nie reagowała gdy przecinały jej skórę. Chociaż krew leciała, nie przestawał zrzucać naczyń na podłogę, rzucać nimi o ściany, wyrzucać w górę. Wydawało się jej to wtedy dziwne, ale bardzo piękne. Piękne dzieła sztuki - bo nimi były talerze, staranie dobrane spodki i filiżanki, sosjerki, czajniki -odbijały barwne światło spadające z lamp wysoko zawieszonych przy suficie. Cała w krwi, pokaleczona, spocona i rzucała tym szajsem, wszędzie gdzie się dało. Odchodziła od zmysłów. Naczynia brały się znikąd, dosłownie - nie wiedziała nawet jak znajdują się w jej dłoniach. W sumie, całe to można było pod sumować krótko: "nie wiem, jak, po co, dlaczego". A nawet krócej - "Wizja niewiadoma".Trwała godzinami. Latami. Tak się wydawało. A skończyła się w sekundę. I już jej nie było.
Avecra Vasseris
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz